wtorek, 21 grudnia 2010

i druga część zdjęć:-)

Piernikowe szaleństwo, czyli polewanie duuużą ilością czekolady każdego z pierników, mmm!


również na wyzwanie u Art-Piaskownicy :-)

musiałam stworzyć dwa osobne linki, aby dodać dwie propozycje. Zmieniłabym ten system, no ale cóż :-)

Wesołych Świąt dla wszystkich!!

święta, święta :-) czyli świąteczne zdjęcia

Moje serca wykonane na prośbę i dla siostry:

A przy okazji: fotoGRA - CIEPŁO u Art-Piaskownicy :-)

Myślę, że każde ze zdjęć nadaje się do wzięcia udziału w zabawie...









♥ Tego pięknego konika kupiłam na Festiwalu Przedmiotów Artsytycznych w Poznaniu u Pani z Krakowa. Podobno ogon jest z prawdziwego włosia, został jednak umyty w szamponie, bo dawał się we znaki ;-)

wtorek, 9 listopada 2010

Małe przedmioty

Jestem w trakcie tworzenia strony do albumu z rowerem w roli głównej, na wyzwanie piaskownicy... zobaczymy czy zdążę, bo album zostawiłam w domu, więc jutro wieczorem będę musiała szybko uporać się z całą resztą (nie do końca przemyslaną). Może i samo wyzwanie nie ma nic związanego z rowerami, lecz z kołami, a to przywołuje mi na myśl koło roweru.

Jutro kilka spraw do załatwienia. A to ważny dzień, A. ma urodziny! :-) Poza tym? Odbiór wełny, zakupy "baletowe"i jazda przeludnionym jak zwykle pkp.


Od niedawna u mnie... czeka na wiosnę a póki co wącha kwiatki :-)


Pochwalę się cudownym zakupem w netto, mam ją już od jakiegoś miesiąca i bardzo się przydaje...


I jeszcze jedno ujęcie:


Czas na kaki... do następnego!

środa, 3 listopada 2010

nadszedł czas...

Zapisałam się, a raczej umówiłam na ... pierwszą lekcję baletu!!! Jutro idę pooglądać stroje, rajstopy i buty, zakupię w następnym tygodniu (po wypłacie - nie odczuję sumy;-)) a za dwa tygodnie zaczynam!!!!!

Kilka pięknych zdjęc na dobrą noc...


Źródło {klik}


Źródło {klik}


ehh, strasznie się cieszę!

wtorek, 2 listopada 2010

trutututu

Krótko i nie na temat :-)

Długi weekend dał mi się we znaki... nic mi się nie chce, nawet wstać po szklankę wody! I gdyby tak spojrzeć bardziej dogłębnie to każdy weekend powoduje u mnie takie rozleniwienie, czyżby nadchodząca zima? Włosy wypadają mi x100 i jem x100, ale skończę na wyliczeniach i przejdę do rzeczy. Wczoraj Ł. zabrał mnie na krótką wycieczke z atrakcją w samym centrum, a tak ukrytą.

Zrobione z wysokim ISO, niestety inaczej się nie dało.


I jeszcze o powracającym hobby (o 17 jest już ciemno, a ile można siedzieć i patrzeć w monitor?)


środa, 6 października 2010

Zaległy meneer Kermit

Udało się :-) Moja kartka z albumu została wyróżniona u Art-Piaskownicy --> TU :-) jupiiii!

Teraz czas na "staruszka" Kermita... powstał około roku temu i aż wstyd, że dopiero niedawno uwieczniłam go na zdjęciu.


Wykorzystuję ostatni brak potrzeby przyjmowania nowej wiedzy i tony słówek, siedzę cały dzień przed laptopem:-)  ehh ostatni tydzień mnie jako obiboka. 

Praca z dziećmi daje mi dużo satysfakcji i mam nadzieję, że tak zostanie:-)

A już niedługo - Belgian Week w Poznaniu, prócz wykładów o sztuce i spotkań z poetami będzie można wziąć udział w  grze miejskiej i wieczorze karaoke z belgijskimi przebojami... ała:-)

środa, 29 września 2010

Wyzwanie w Art - Piaskownicy: mapka #16 ibiska

W ostatnim momencie mnie olśniło i zrobiłam. Brakowało tylko aparatu, ale przed chwilą udało mi się uwiecznić pracę. Termin nadsyłania jest do dzisiaj, także i tak jestem o 6 godzin do przodu ;-) Pomysł na kamieniczki wziął się z mini opakowania po holenderskich czekoladkach.

To pierwsza strona do albumu o Amsterdamie. Podrukuję jeszcze zdjęcia z tego przecudnego miejsca i zacznę ozdabiać. Pewnie skończę w grudniu, bo już za 6 dni powrót na uczelnie, a tu jeszcze szkoła językowa z dzieciaczkami do obslużenia i tysiąc innych spraw... ale cieszę się przeogromnie z tej pierwszej strony i jestem zdziwiona szybkim wykonaniem:-)




Zabieram się za plan zajęć na piątek i przyszywanie metek (tak! udało mi się je wprasować:D) do filcowych ptaków. 

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

wracam powoli wracam

Czyżby przyzwyczajenie do "starego miejsca" musiało trwać tak długo? A może to dopiero obudzone lenistwo wakacjowe? Wielkie NIECHCEMISIĘ króluje u mnie od powrotu i nie jest mi z tym źle ;-) No może poza jednym wyjątkiem - przemieszczaniem się z miejsca na miejsce (nie odpuszcze nawet wyjazdu do Poznania, byle by "podróżować"). 

i żeby nie zapomnieć starych widoków wrzucę na pamiątkę :-)


Poza tym kilka zmian (A. i jej Szkoła Rodzenia - chyba mogłam podlinkować ;-), moja kariera szkolna, czyli ja w roli 'pani nauczycielki') i zaleglości (ale o tym kiedy indziej oczywiście).

Póki co usilnie poszukuje MOJEGO modelu lenovo, którego w Polsce już prawdopodobnie nie ma... mailowałam dzisiaj do każdego sklepu wystawiającego ten model co po mojej "interwencji" zaskutkowało tylko zniknięciem modelu ze strony (przyczyniłam się chociaż do jej zaktualizowania)...Powody braku modelu? był: biały, cudowny, stosunkowo tani, dobrze wyposażony (wg mojego specjalisty), mało ważył (1.5kg!), miał malutki ekranik i był najpiękniejszym notebookiem jakiego widziałam :-( no niestety był... na niemieckim ebayu nie patrzę, bo ta ich klawiatura to do ... 

Wracam do leniuchowania...

piątek, 30 lipca 2010

Woda w mieście

Po przejrzeniu moich dotychczasowych zdjęć z Amsterdamu nasunął mi się jeden wniosek: od dzisiaj noszę aparat zawsze ze sobą!

Na dzisiaj niewielka ilość zdjęć kanałów :-)


Teraz trochę w poziomie:
Zdjęcie może i nie powala pomysłowością, ale domek na wodzie musiał zostać uwieczniony :-)



A na koniec: nie pasujące do klimatu reszty zdjęć - z dzielnicy Czerwonych Latarni (a w tle oczywiście kanalik)
Wracam już za dwa tygodnie, szybko minęło, nie?? :-)
Wczoraj kupiłam ksiązke Stiega Larssona - część pierwsza Millenium, oczywiście po niderlandzku. Mam nadzieję, że nie zmęczę się po pierwszych 10 stronach... ?

Ostatnie 7 dni ciągłej pracy zmęczylo mnie potwornie, i od wczoraj leniuchuje. Już jutro wracam do kelnerowania, ale póki co myślę o odpoczynku :-)

Plany na dzisiaj: Verzetsmuseum - Muzeum Oporu, do pójścia zmotywowały mnie dwie tymczasowe wystawy: miłość w czasie wojny (mniej) oraz Srebrenica-Potocari, fotorelacja Jehanne van Woerkom'a... (mój punkt programu)
Drugim zadaniem jest wywołanie zdjęcia-niespodzianki dla Ł. i wysłanie go dzisiaj szybciutko do Polski :-)

środa, 21 lipca 2010

Rowerowy Amsterdam

Zdjęcia podzieliłam na kilka kategorii: na dzisiaj rowery :-)






Póki co wystarczy... :-)

wtorek, 20 lipca 2010

Zaległy twór...

notes dla Małgo w ramach pożegnania wspólnego pożycia jeżycowego...

(I tak coś czuję, że za rok do nas wróci) :P



Baza: notes scrapiniec.pl

Papier: Webster's Pages (scrap.com.pl)

elementy ozdobne Boyfriend (scrap.com.pl)

tasiemka: magdowo.pl

Następny post będzie zawierał same aktualne zdjęcia... może wstawię je jeszcze dzisiaj? :-)

poniedziałek, 19 lipca 2010

Praca i nadchodząca tęsknota...

Dzisiaj byłyśmy nad morzem. Inaczej wspominałam Morze Północne sprzed dwóch lat (zimne i groźne) i dzisiaj czekała na mnie miła niespodzianka. Delikatny wietrzyk, słońce, brak chmur i cudowny piasek. Morze niestety bardzo zimne, choć mozliwość poleżenia dwóch godzin na słońcu przysłoniło inne niedogodności ;-) Kolejnym punktem dnia wolnego było odwiedzenie pchlego targu (uf!) niestety nieciekawego pod względem cen jak i towarów... 

Poza tym sukcesywnie kupuję pamiątki - niespodzianki. Napiwki to fajna sprawa :-) Uzbierało się już sporo prezencików hihi ;-) Nie wiem jak to się stało, ale połowa wyjazdu juz za nami... Jeżeli nie uda się zostać na dłużej to wracamy za... 23 dni?!

Amsterdam_06.07.2010

środa, 14 lipca 2010

A czas pędzi jak szalony...

To już drugi tydzień w Amsterdamie. Minęły mistrzostwa, piłkarze wrócili do kraju i zostali powitani z najwyższymi honorami. Wielu uważa jednak, że lepsze trzecie miejsce i brązowy medal, niż drugie, które okazuje się być większą porażką niż bycie ostatnim... Choć ja wracając wczoraj późnym popołudniem z pracy widziałam samych radosnych kibiców świętujących na Museumplein. 

A zdjęcie jeszcze z meczu NL-Brazylia (02.07.2010)


14.07.2010

Dzisiaj spotkało mnie coś niezwykłego. Spotkałam prawdziwego Magika z Miami. Obsługiwałam go w restauracji i po krótkiej rozmowie okazało się, że pracuje na statku. Jest "rozrywką" dla bogatych ludzi chcących popłynąć do Szewcji, Finlandii i w końcu Rosji.

Zawsze byłam i jestem sceptycznie nastawiona do różnego rodzaju sztuczek takich jak "wyciągnij karte i nie pokazuj mi jej, włóż w talie i taram... jest Twoja karta". Ten Magik był inny. Kazał mi pomysleć nad jakąś kartą i po chwili wyciągnął ją sam z talii! Była to królowa serce...  Inna sztuczka: Denise trzymala puste pudelko po talii, ja musiałam wybrac jedną kartę z talii (10 pik), po czym włożyłam ją mniej więcej pośrodku innych kart. Mio włozył talie do pudełka, Denis trzymała pudełko z kartami mocno w rękach po czym po chwili z kart zaczęła wysuwac się sama ku górze 10tka pik! Mio stał po drugiej stronie stołu... Karta poruszała się i wysunęła się nad inne karty. 


Poza tym zdjęć nadal nie mam wrzuconych na laptopa. Postaram się zrobic to w piątek (wolny dzień, więc czas wybrać się także do Rijksmuseum i Muzeum Oporu :-)).  Zazwyczaj od 9 do 17 siedzę w pracy, więc wracając do domu siadam do laptopa, długa kąpiel, rozmowy z napotkanymi ludzmi (tu zawsze jest ktoś nowy! jak nie Kanadyjczyk to i Polak się znajdzie! oczywiście wszyscy wpadają z gościną do "kogoś") i robi się 23:-) Dobranoc!

niedziela, 4 lipca 2010

Hup Hup Holland!

No i jestem... Amsterdam przywitał nas prawdziwym latem, a dzisian pokazał prawdziwe oblicze. Cały dzień deszcz lał się z nieba, ale i tak nie przeszkodziło to nikomu w zwiedzaniu, zakupach itd. Wszędzie tłumy i turyści. Mnóstwo narodowości i języków :-)

Z racji braku własnego laptopa post będzie krótki i nie będzie w nim opisu pierwszych wrażeń i przygód (to już niedługo!) i zdjęć...

Gorączka mistrzostw trwa! Tu widać to na każdym kroku i za każdym rogiem!!!

Tot ziens! :-)

środa, 23 czerwca 2010

Sałatka Napoli

Wszystkie sosy do sałatek knorra już wypróbowane. Nie dośc, że są tanie, nie wymagają wielu produktów, to przede wszystkim są smaczne! Najlepszą okazała się być 'Sałatka Cezar'. Zdjęcie przedstawia z kolei wersję z pomidorami i mozarellą - czyli Napoli :-) Dobre przyprawy i pyszne grzanki idealnie pasują w połączeniu z kurczakiem, sałatą/kapustą i innymi pysznościami. Polecam!:-)




Czeka mnie jeszcze przed wyjazdem wyzwanie upieczenia babeczek Nigelli ze snickersami. Najpierw muszę jednak wybrać się do ikei po specjalnie foremki na muffiny. Z racji, że wszyscy dzisiaj leczą wczorajsze wydarzenia wieczorne, tj. imprezę po-sesyjną z argentyńskim gościem (o tym kiedy indziej!), nikt nie chce wybrać się ze mną... Choć nie wszystko stracone, dopiero 14, więc może jeszcze dzisiaj tam trafie (cały czas myślę tylko o tarcie migdałowej z karmelkami DAIM...mmm!).

Hup Hup Holland! (jutro o 20:30 Kamerun - Holandia)!

sobota, 12 czerwca 2010

Zupa bagienna

Moja pierwsza zupa bagienna wyszła nieziemsko smakowicie. Kolor równie udany. Zdjęcia zamieszczę jutro z samego rana, w ramach przerwy od "gadania do siebie" (niestety mój Ł. rozumie tylko język programisty, a niderlandzki to dla niego drugi niemiecki, więc rozmawiać muszę sama ze sobą).

Edit ---> i są zdjęcia (nie z samego, ale wciąż rana 11:44) 


Przepis znalazłam tu (świetny blog z najlepszymi jak dla mnie-amatora przepisami)


A co do innego rodzaju osobistej właściwości.

Czasem bycie dla samej siebie sprawiaja tyle trudności i dziwnych konsekwencji, że chyba lepiej nie zaczynać takich zimowych snów, a szkoda. Człowiek zaczyna złościć się na lepsze relacje innych i jest zmęczony na starcie.  


Wracam do nauki.

A gdyby tak...

zjeść cały świat na raz dwa trzy?


czwartek, 27 maja 2010

Tyle chęci...

a tak mało czasu.

Pochłania mnie praca na cultuurstudies (wybrałam temat Srebrenicy, na pierwszy rzut oka zupełnie niezwiązany z Holandią,  a jednak... ). Utknęłam w połowie, a termin oddania mija w poniedziałek. 

Sesja nadciąga duużymi krokami i zaczyna głośno chrząkać mi nad uchem... Marzę o 23 czerwcu, kiedy poczuję, że już "PO"! Wtedy będę mogła usiąść z A. nad albumami, notesami i innymi, choć nie na długo, bo już w lipcu wyprawa do Amsterdamu (tak! tak! tak!). Na cały dłuugi miesiąc, jak nie na dwa :-)!

Nabyłam piękną dracenie 'song of India', to pierwsza roślinka w mieszkaniu (nie licząc bazylii - Pamelii, która w grudniu padła ofiarą nadmiaru wody, a czasem jej braku)... Nowa roślinka została właśnie nazwana Leonem.Tak, trochę przypomina roślinkę Leona, tego Leona ;-)

A propos Indii... ostatnio poczułam dziwne uczucie tęsknoty za wszystkim, co tam po raz pierwszy poczułam. Nie chodzi mi o całą egzotyke związaną z "Incredible India", ale rzeczy na pozór zwyczajne. Barwy, zapach, gesty, dźwięki. Coś czego się nie zapomina. Do grudnia jeszcze daleko, ale świadomość powrotu do tego kraju motywuje do cierpliwego czekania:-)


Edit---> Już niedługo trafią do mnie piękne magnesiki 'Praga' z okazji 100 posta u Muci :-) Jupi!!!

niedziela, 25 kwietnia 2010

Mijn werkplek

Do dobrej aury niezbędne jest dobrze przygotowane miejsce pracy. Powoli urządzam moje biurko pod tym kątem, potrzebuję jeszcze kilku drobiazgów mniejszych i większych i wszystko będzie gotowe:-)

___________________________________________________


Ik eet te veel!

Tracy Chapman _ Fast car
(tekst piosenki jest niezwykły)

sobota, 24 kwietnia 2010

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Damien Rice_ Animals Were Gone

Pół pracy za mną, jutro dokończę. Sobotnie rozleniwienie mnie dopadło, a jeszcze tyle rzeczy na mnie czeka... 
W następnym tygodniu zamowię bazy pod albumy i wreszcie będę mogła porządnie zacząć:-)

A to kartka z niedoszłego albumu - zostanie przeniesiona na inną bazę



Zrobiona na początku wiosny, stąd i tekst.

I to na tyle póki co. "Grupowego" clubbingu nie było, ale może wybierze się ktoś ze mną w maju na przegląd filmów holenderskich do Rialto.

czwartek, 22 kwietnia 2010

Czwartek z małymi wagarami zaliczony:-) nie rozleniwiłam się jednak do końca i nadrobiłam pare rzeczy na jutro. Jeszcze kilka ważnych prac do napisania (może w weekend?) i moje sumienie będzie spokojniejsze. 

Sporten? Ćwiczenie brzuszków jednak nie wychodzi tak regularnie jakbym chciała, ale o 23 po całym dniu nie mam już motywacji na te 200 przeróżnych ćwiczeń. 

Marzy mi się kilka stempli do moich kartek, ale póki co wystarczą allegrowe zakupy na bazy pod albumy i inne pierdołki. Mam też plan i zapał do stworzenia prawdziwej pracowni scrap-filcowej na moim biurku :-) Muszę znaleźć kilka ciekawych szkatułko-podobnych pudełek i innych cudów (może w Czaczu?) i zacznę ustrajanie. W końcu klimat to duża częśc sukcesu.

Jutro zapowiedziane feestje, jednak z grupowej wyprawy zostałyśmy jak zwykle w trójkę, więc pewnie skończy się na jednym klubie do północy.

Do domu wracam w sobotę, chcę wybrać się na obiecany spacer, więc dzisiaj musze zmotywować sie do napisania choć urywka pracy o filaryzacji w NL.  I myślę, że nie padne po dwóch zdaniach(kto powiedział, że wagary nie popłacają?)

Wrzucam też zdjęcie mojej pierwszej filcowej postaci, czyż nie jest prawdziwą elegantką? Ma na imię Lola, powstała jeszcze w trakcie zimy, lub jesieni? Trafiła w dobre ręce na Wildzie i niestety nie doczekała się godnej sesji... 

Jej ręce jak widać są lekko zaniedbane, twarz jakaś przekrzywioa (ręce są celowo nieproporcjonalne), a uroczy kwiatek na kapeluszu został nieuchwycony. Poza tym obecnie wisi zaczepiona o bambus na parapecie i jest jej z nim do twarzy:-) Lola w dżungli to jej drugie imię;-)

niedziela, 18 kwietnia 2010

A to dawno obiecane zdjęcia prac:

kolczyki dla Gosi, zrobione daaawno temu...



Trwa produkcja nóg Kermita, póki co wrzucę wersję roboczą, bez ostatecznych poprawek no i dolnych kończyn;-)

niedziela, 11 kwietnia 2010

Katastrofa w Smoleńsku. Tragiczne wydarzenie dla każdego, niezależnie od poglądów politycznych i zdaniu o "naszej polskiej" polityce. 

Marzy mi się kraj, w którym wszyscy ludzie w takich chwilach będą potrafili zachować się odpowiednio. Ale tak tak, nie mogę generalizować, przecież nieliczni poszli w sobotni wieczór do pubu, a dzisiaj rozpaczają z racji nieczynnych kin czy centrum handlowych. Tylko, że Ci nieliczni to też my-Polacy. 


Ale dosyć już o innych, mam nadzieję, że coś z tego wyniesiemy i będziemy potrafili w zgodzie zacząć od nowa budować to co zostało zniszczone w Smoleńsku.


wtorek, 16 marca 2010

Ik heb geen tijd om iets te doen. Ik wil graag met de vakantie. Nog maar 3 maanden. 

Nareszcie udało mi się wrzucić zdjęcia candy od Kobens :-)


Alice in Wonderland była cudna. Burton nie zawiódł. Efekt 3D w kinowej sali przynosi inne odczucia przy oglądaniu. Możliwe, że w domu, spodobałby mi się mniej (szczególnie po olaniu przez Alicję tak cudownego Kapelusznika, aaa no i flegmatyczna gra Białej Królowej)...poza tym rewelacyjnie (szczególnie Turkusowy Kot;-))

Pozostało mi jeszcze obejrzeć 'Sok z żuka' i podstawowe pozycje jego twórczości będą zaliczone. 

Z aktualnie "robionych" rzeczy to beznogi kermit, niedokończony album ze zmianą koncepcji, więc już pewnie zostanie niedokończony, kilka par nieskończonych kolczyków itd.itp.

"And I know that you feel it too
When my skin turns into glue"

poniedziałek, 1 marca 2010

Wraz z nieznośnym wiatrem nadchodzi... wiosna:-)

Weekendowa "wycieczka" po Brześciu Kujawskim i Włocławku była wspaniała :-) Miasta może i biedniejsze i trochę zaniedbane, choć kilka (naście) miejsc jest godnych uwadze. A naleśniki? Pierwsza klasa, tak samo jak żurek państwa P. :-)

Wzorcowania zaliczona, (teraz została jeszcze łódzka Manufaktura), Bulwary, Plac Wolności, Katedra, i wiele innych zostały uwiecznione w głowie i na zdjęciach.

Bajzel'owy koncert nieco zawiódł, może przez średni klimat? nie takie zaangażowanie (artysty lub moje)? Jedna z niewielu zalet koncertu był ... pretekst do wyruszenia na kujawsko-pomorskie tereny, które są prawie tak urocze jak Wielkopolska :-) (patriotyzm regionalny bierze górę).

"powiedz mi gdzie mieszkasz
otwórz drzwi gdy przyjdę
usmaż mi szparagi

im sad"

Zdjęc zrobiłyśmy tysiąc pięćset (jak to Paulina stwierdziła, z racji próżności mojej i Gosi, choć prawdziwym powodem jest ulatująca pamięć... Na pytanie gdzie byłaś i co robiłaś, odpowiem po otworzeniu albumu ze zdjęciami, lub  ewentualnie po dłuuugim zastanowieniu. Przykre to lecz prawdziwe).

Wiosenna aura zbliża się dużymi krokami, i choć przynosi dni złości i odcięcia od świata, to czuję też nową falę miłosnego zapału :-) a co, w końcu można zakochiwać się w osobie, którą już się kocha i to nie raz czy dwa...

Oczekiwane wydarzenia? Alicja w Krainie Czarów Burtona! 5 marca premiera, ale odmówię sobie oglądania w wypełnionej po brzegi sali i poczekam tydzień dłużej  (więcej nie wytrzymam) :-)

Album poooowoli powstaje, a słowo 'powoli' ma tutaj kluczowe znaczenie. W końcu Gouden Eeuw, Max Havelaar, Voornaamwoorden, teksty na Cultuurstudies to nie byle co i poczekać nie dadzą...


niedziela, 7 lutego 2010

Zima nie taka zła:-)


Udało się! Pierwsza część zdjęć już jest, teraz czekam na wiosnę, lato, jesień i ... kolekcja gotowa :-)




Na koniec zdjęcie naszych codziennych gości na podwieczorku :-) 


ps. Asiu - bez karmnika ani rusz :)


Kolejne Candy ----> u DrobiazgiMaknety, a do wygrania niespodzianka:-) tylko do 19 lutego!!