wtorek, 21 lutego 2012

Gonimy zaległości part1

Ale zdjęć mi się nazbierało przez te ferie!! Tylko szkoda, że brak mobilizacji (i drukarki), żeby coś z nimi zrobić... straszne to, ale... mój marazm twórczy nie jest aż tak duży! Właśnie tworzę lemura - o tak! Lemura prosto z Madagaskaru, tyle, że z merynosowej wełny.
Ma już dwie nogi, dłuuugi pasiasty ogon i szalone oczy. Zostały dwie chude ręce. Tempo zatrważające, a wykonanie wbrew filcowym zasadom (że niby ma być porządnie ubita wełna i nakładana w małych ilościach, eee zrobiłam mięciutkiego lemura - takiego do przytulania! Wełny nie ucinałam, więc najświętszych zasad nie złamałam).


Zdjęcia Lemura pokażę jak będzie gotowy i trafi do nowej właścicielki (był obiecany, ale z góry założyłam, że prawdziwego nie kupię, bo to zwierzę chronione i ma mieszkać tylko na Madagaskarze, a nie w naszym mroźnym i nie zawsze przyjemnym kraju;-))

Póki co, zdjęcie ciasta czekoladowo-pomarańczowego, prezentu dla Ł. na walentynki (i rewanż za tę blaszkę)


A po takim lodzie spacerowaliśmy, kiedy jeszcze na termometrze było -20...

Aspro na środku jeziora, po długich nawoływaniach przełamał lęk i wszedł na taflę (...ośnieżoną;-))

No, to tyle. Miłego tygodnia!:-)