niedziela, 16 października 2011

Mroźna jesień

Jakoś trudniej mi w tym roku nadążyć za całym październikiem, który powinien być pełen energii i chęci na kolejne dziesięć miesięcy ciężkiej pracy. W głowie mam pełno myśli, albo że czegoś nie zdążę, albo, że mam dużo więcej wolnego czasu (skoro mam czas na nadganianie kolejnych sezonów serialu),a za chwile znów myśl o natłoku obowiązków. Zrezygnowałam z angielskiego (w końcu doszedł hiszpański i jego ¡Hola!), ale zamierzam uczyć się sama, codziennie z określonym planem (800 godzin kursu przez 210 dni?). Na dodatek codziennie wchodzę i wychodzę z domu po kilka razy, tylko dlatego, że planistom nie za bardzo zależało na dopasowaniu zajęć do nas, tylko do niewiadomokogo




Dołączam także info o candy u Jaszmurki (gratuluję rocznicy, fju fju 4 lata i mnóstwo postów to wynik dla mistrza (szczególnie dla kogoś kto notki wstawia w moim tempie) ;-)) Do wygrania przefajne notesy!
W listopadzie szykuje się wyjazd do stolycy (na scenie wieloletni mąż siostry aka Lenny Kravitz). Postoję przed Torwarem i pooglądam trochę Warszawy, a w międzyczasie siostra nacieszy oczy i uszy. 
A tegoroczne wakacje? Prawdopodobnie odwołane... grudniowe plażowanie przeniesione o kolejny rok. Mam tylko nadzieję, że ta motywacja nie wygaśnie i w kolejnym lipcu, gdzie ominie mnie jak co roku polskie lato na rzecz lata w grudniu....Trzymajmy kciuki!