sobota, 12 czerwca 2010

Zupa bagienna

Moja pierwsza zupa bagienna wyszła nieziemsko smakowicie. Kolor równie udany. Zdjęcia zamieszczę jutro z samego rana, w ramach przerwy od "gadania do siebie" (niestety mój Ł. rozumie tylko język programisty, a niderlandzki to dla niego drugi niemiecki, więc rozmawiać muszę sama ze sobą).

Edit ---> i są zdjęcia (nie z samego, ale wciąż rana 11:44) 


Przepis znalazłam tu (świetny blog z najlepszymi jak dla mnie-amatora przepisami)


A co do innego rodzaju osobistej właściwości.

Czasem bycie dla samej siebie sprawiaja tyle trudności i dziwnych konsekwencji, że chyba lepiej nie zaczynać takich zimowych snów, a szkoda. Człowiek zaczyna złościć się na lepsze relacje innych i jest zmęczony na starcie.  


Wracam do nauki.

A gdyby tak...

zjeść cały świat na raz dwa trzy?


6 komentarzy:

  1. zupa bagienna - intrygująca nazwa:) już zdążyłam obadać treść przepisu, wydaje się szybka do przygotowania. A jak smakuje? podałaś ją z jakimiś grzankami, czy innym dodatkiem? a co do gadania do siebie - mój fanatyk rowerowy też nie bardzo "interesuje" się pisaniem mojej pracy...wspiera, ale z bezpiecznej odległości;) więc nie jesteś sama. Czasami taka samotnia z samym sobą jest strasznie męcząca...

    OdpowiedzUsuń
  2. To muszę koniecznie spróbować jak smakuje zupka, a stemplowanie na materiałach (len itp) na razie jest mi obce, ale i na tą technikę przyjdzie czas:) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie musisz rozmawiać sama ze sobą, wystarczy przejść parę kroków do mojego strasznego wszechświata (bałagan Cię odstręczał, tak? Ty pedan...;p)

    Potwierdzam, zupa była rozkoszą podniebienia. A lepsze relacje innych? Nie ma lepszych, są tylko te lepiej kamuflujące się.

    Ja do nauki nie wracam. To ona wraca do mnie i mnie dopada znienacka :-(

    OdpowiedzUsuń
  4. A może po prostu nie masz ochoty zaczynać?
    Czasem takie zmiany się dzieją, są naturalną koleją rzeczy. Życie się pozmieniało... :-) Ot, taka blogowa znajomość :-)

    OdpowiedzUsuń