Edit ---> i są zdjęcia (nie z samego, ale wciąż rana 11:44)
Przepis znalazłam tu (świetny blog z najlepszymi jak dla mnie-amatora przepisami)
A co do innego rodzaju osobistej właściwości.
Czasem bycie dla samej siebie sprawiaja tyle trudności i dziwnych konsekwencji, że chyba lepiej nie zaczynać takich zimowych snów, a szkoda. Człowiek zaczyna złościć się na lepsze relacje innych i jest zmęczony na starcie.
Wracam do nauki.
A gdyby tak...
zjeść cały świat na raz dwa trzy?
zupa bagienna - intrygująca nazwa:) już zdążyłam obadać treść przepisu, wydaje się szybka do przygotowania. A jak smakuje? podałaś ją z jakimiś grzankami, czy innym dodatkiem? a co do gadania do siebie - mój fanatyk rowerowy też nie bardzo "interesuje" się pisaniem mojej pracy...wspiera, ale z bezpiecznej odległości;) więc nie jesteś sama. Czasami taka samotnia z samym sobą jest strasznie męcząca...
OdpowiedzUsuńzaraz kończy się rano :P
OdpowiedzUsuńTo muszę koniecznie spróbować jak smakuje zupka, a stemplowanie na materiałach (len itp) na razie jest mi obce, ale i na tą technikę przyjdzie czas:) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNie musisz rozmawiać sama ze sobą, wystarczy przejść parę kroków do mojego strasznego wszechświata (bałagan Cię odstręczał, tak? Ty pedan...;p)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, zupa była rozkoszą podniebienia. A lepsze relacje innych? Nie ma lepszych, są tylko te lepiej kamuflujące się.
Ja do nauki nie wracam. To ona wraca do mnie i mnie dopada znienacka :-(
A może po prostu nie masz ochoty zaczynać?
OdpowiedzUsuńCzasem takie zmiany się dzieją, są naturalną koleją rzeczy. Życie się pozmieniało... :-) Ot, taka blogowa znajomość :-)
smakowicie!
OdpowiedzUsuń