piątek, 30 lipca 2010

Woda w mieście

Po przejrzeniu moich dotychczasowych zdjęć z Amsterdamu nasunął mi się jeden wniosek: od dzisiaj noszę aparat zawsze ze sobą!

Na dzisiaj niewielka ilość zdjęć kanałów :-)


Teraz trochę w poziomie:
Zdjęcie może i nie powala pomysłowością, ale domek na wodzie musiał zostać uwieczniony :-)



A na koniec: nie pasujące do klimatu reszty zdjęć - z dzielnicy Czerwonych Latarni (a w tle oczywiście kanalik)
Wracam już za dwa tygodnie, szybko minęło, nie?? :-)
Wczoraj kupiłam ksiązke Stiega Larssona - część pierwsza Millenium, oczywiście po niderlandzku. Mam nadzieję, że nie zmęczę się po pierwszych 10 stronach... ?

Ostatnie 7 dni ciągłej pracy zmęczylo mnie potwornie, i od wczoraj leniuchuje. Już jutro wracam do kelnerowania, ale póki co myślę o odpoczynku :-)

Plany na dzisiaj: Verzetsmuseum - Muzeum Oporu, do pójścia zmotywowały mnie dwie tymczasowe wystawy: miłość w czasie wojny (mniej) oraz Srebrenica-Potocari, fotorelacja Jehanne van Woerkom'a... (mój punkt programu)
Drugim zadaniem jest wywołanie zdjęcia-niespodzianki dla Ł. i wysłanie go dzisiaj szybciutko do Polski :-)

2 komentarze:

  1. oj! rzeczywiście szybko :-) za to pewnie wieeele się w tym czasie wydarzyło. Te zdjęcia to (pomijając architekturę) jak Wenecja... A jakie plany na sierpień?? Wracaj, mam dla Ciebie robotę!

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne fotki, korzystaj ile w lezie ze wszystkich uroków tego zakątka:)

    OdpowiedzUsuń