Sporten? Ćwiczenie brzuszków jednak nie wychodzi tak regularnie jakbym chciała, ale o 23 po całym dniu nie mam już motywacji na te 200 przeróżnych ćwiczeń.
Marzy mi się kilka stempli do moich kartek, ale póki co wystarczą allegrowe zakupy na bazy pod albumy i inne pierdołki. Mam też plan i zapał do stworzenia prawdziwej pracowni scrap-filcowej na moim biurku :-) Muszę znaleźć kilka ciekawych szkatułko-podobnych pudełek i innych cudów (może w Czaczu?) i zacznę ustrajanie. W końcu klimat to duża częśc sukcesu.
Jutro zapowiedziane feestje, jednak z grupowej wyprawy zostałyśmy jak zwykle w trójkę, więc pewnie skończy się na jednym klubie do północy.
Do domu wracam w sobotę, chcę wybrać się na obiecany spacer, więc dzisiaj musze zmotywować sie do napisania choć urywka pracy o filaryzacji w NL. I myślę, że nie padne po dwóch zdaniach(kto powiedział, że wagary nie popłacają?)
Wrzucam też zdjęcie mojej pierwszej filcowej postaci, czyż nie jest prawdziwą elegantką? Ma na imię Lola, powstała jeszcze w trakcie zimy, lub jesieni? Trafiła w dobre ręce na Wildzie i niestety nie doczekała się godnej sesji...
Jej ręce jak widać są lekko zaniedbane, twarz jakaś przekrzywioa (ręce są celowo nieproporcjonalne), a uroczy kwiatek na kapeluszu został nieuchwycony. Poza tym obecnie wisi zaczepiona o bambus na parapecie i jest jej z nim do twarzy:-) Lola w dżungli to jej drugie imię;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz