Upiekłam dzisiaj cytrynowe muffiny w niedawno zamówionej teflonowej blaszce (całkiem sprytny wynalazek, szczególnie, kiedy ciasto jest baardzo gęste) :-) Pięknie wyrosły, ale po wyciągnięciu nieco zmalały. Przepis z mojewypieki.
Trochę wielkanocnej atmosfery w pokoju, choć na horyzoncie nic innego jak...
tona książek do zrobienia na wtorek (musiałam postawić sobie wewnętrzne warunki obowiązkowego limitu stron) inaczej praca ruszyłaby w weekend majowy, a wtedy chce chociaż zjeść kiełbasę z grilla (ciekawe czy ktoś wpadnie na pomysł zorganizowania takiego?). Reszta książek (a jest ich jeszcze sporo) pozostała w Poznaniu, z racji litości dla kręgosłupa :-)
Mała dygresja "modowa":
szalik w koty znaleziony w sh. Fajne są:-)
szczególnie, że posiadają nawet wąsy!
Spokojnych Świąt!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz